Bocja Wspaniała - azjatycka królowa
- Anna
- 4 gru 2015
- 6 minut(y) czytania

Bocja wspaniała (Chromobotia macracanthus) – urzeka kontrastowym, pasiastym, żółto-czarnym ubarwieniem. Nieodmiennie zaskakuje też budową ciała i fenomenalnymi cechami przystosowawczymi. W akwarium praktycznie się nie rozmnaża, ale rekompensuje to swojemu właścicielowi długim żywotem, przyjaznym usposobieniem i bardzo dziwnym, niekonwencjonalnym zachowaniem.
Żyje w żwawo przemieszczających się stadach, tworząc dynamiczne układy choreograficzne, które niejednemu z nas przypominają artystyczną dyscyplinę olimpijską: pływanie synchroniczne. Szokujący, a przynajmniej przyprawiający o palpitacje serca wydaje się sposób, w jaki ryba ta relaksuje się i odpoczywa... kładzie się na boku i zasypia! :)
8-13-centymetrowe bocje są, jako się rzekło, żywiołowe. Ochoczo i zwinnie pomykają po całym zbiorniku. Często kołują i skaczą – właśnie dlatego akwarium powinno być szczelnie przykryte. Szczególnie w nocy czas upływa im na upojnych, niezmordowanych harcach i zdumiewających gimnastycznych akrobacjach.
Nierzadko można zaobserwować, jak napływając na frontową szybę akwarium, ryby te sytuują się w piętrowym szyku i plasują jedna nad drugą i druga nad trzecią. Podobnie pogrążają się we śnie, wspólnie wybierając dogodne, ustronne miejsce pośród dekoracji. Sygnałem zbliżającej się drzemki, która przypomina rodzaj odrętwienia, jest charakterystyczne chwianie się i kolebanie się na boki. Ryby przechylają się coraz mocniej, mocniej, mocniej – a w końcu kładą się pokotem, czasami zaś jedna na drugiej i – ciasno teraz do siebie przytulone – zapadają w głęboki sen. Ten niesamowity zwyczaj pogrążania się w letargu, z którego bocje bynajmniej nie dają się błyskawicznie wytrącić, wykorzystywali ich dawni indonezyjscy poławiacze. Otóż w miejscu przebywania i żerowania ryb kładli na dno puste pędy bambusa (rurki), by po jakimś czasie wyciągać je pełne ryb. Obecnie proceder ten jest zabroniony, gdyż Chromobotia macracanthus została w swojej ojczyźnie objęta ochroną gatunkową. Ale i dziś w domowym zbiorniku łatwiej jest wyciągnąć je śpiące wewnątrz dekoracji (np. wraz z grotą), niż schwytać te ruchliwe zwierzęta, rozpaczliwie operując wśród roślin i korzeni siatką do ryb.
Aby zapewnić odpowiadające im warunki hydrologiczne, należy natomiast, po pierwsze, dokonywać cyklicznych, najlepiej cotygodniowych podmian wody w ilości dochodzącej nawet do 30% realnej zawartości zbiornika. Woda musi być odstała i odpowiednio uzdatniona (pozbawiona soli metali ciężkich), a przede wszystkim nie powinna zbytnio odbiegać parametrami fizykochemicznymi od cieczy, w której aktualnie pływają ryby. Po drugie, należy zamontować przy zbiorniku wydajny filtr kanistrowy, którego przeznaczeniem będzie tylko filtracja biologiczna. Po trzecie wreszcie, warto wydzielić w akwarium miejsce o silniejszym prądzie wody. Idealnym pomysłem będzie skierowanie wylotu dodatkowo zamontowanego filtra wewnętrznego lub głowicy typu powerhead wzdłuż jednej ze ścian zbiornika.
Bocja jest stosunkowo tolerancyjna wobec szerokiego wachlarza temperatury: może być trzymana w zakresie ciepła od 23 do 28°C. Nie znosi jednak nagłych wahań i spadku temperatury poniżej 22°C. Trzeba przy tym pamiętać, że wszystkie bocje należą do ryb bezłuskich, co dziwi początkujących akwarystów („Ryba bez łusek? To niemożliwe!”). Ich naga i delikatna skóra jest szczególnie podatna zarówno na otarcia czy zranienia, jak i na inwazje wszelkich pasożytów zewnętrznych. W związku z tym wcale nierzadko zdarza się im zapaść na ichtioftiriozę, czyli popularną chorobę akwariową, zwaną ospą rybią, która – niczym plaga – nawiedza czasem zbiorniki początkujących akwarystów. Pojawieniu się ospy, do której nieodłącznych symptomów należą: biaława wysypka na skórze, kołyszące ruchy ciała, utrata apetytu i ocieranie się o przedmioty, można jednak zapobiec. Należy po prostu utrzymywać temperaturę na niezmiennym poziomie ok. 25°C (w dużym akwarium powinno się używać dwóch zamocowanych na przeciwległych ścianach zbiornika grzałek z termostatem). Jako że ryby żyją w środowisku wód płynących, wodę w akwarium trzeba nie tylko solidnie filtrować, ale też napowietrzać (kurtyna napowietrzająca będzie jednak zbędna, jeśli – oprócz filtra bio-logicznego – zastosujemy dużą głowicę typu powerhead). Pokarm, zwłaszcza żywy i mrożony, musi zaś pochodzić ze sprawdzonego źródła. Zresztą sama choroba, jeśli zostanie wykryta we wczesnym stadium, jest całkowicie wyleczalna. Zwykle skuteczne okazuje się już standardowe podniesienie temperatury wody do ok. 30-32°C (na trzy-cztery dni) i zin-tensyfikowanie natleniania.
Wspomniany wyżej brak zabezpieczenia skóry w postaci dachówkowato ułożonych łusek sprawia, że bocje mają mniejszą niż większość popularnych ryb hodowanychw akwariach odporność na wszelkie silne medykamentyi inwazyjne środki chemiczne. Źle znoszą podawanie środków typu „FMC” (z dodatkiem formaldehydu).
BOCJA W NASZYM ZBIORNIKU
Prawidłowo i intensywnie karmione ryby rosną szybko,w ciągu mniej więcej 3 lat osiągając 12-13 centymetrów długości. Potem jednak tempo wzrostu wyraźnie spada. Zamiast wzdłuż, zaczynają olbrzymieć głównie wszerz: tak oto smukła w maleńkości bocja przeistacza się stopniowo w zwierza grubego i opasłego. Niektórzy hobbyści zakochują się dopierow takich, budzących respekt, okazach.
Oświetlenie powinno być niezbyt jasne lub rozproszone, co można stworzyć wydzielając strefy półcienia za pomocą rozłożystych liści żabienic i zwartek albo wykorzystując do tego celu rośliny pływające, takie jak pistia. Ciekawym pomysłem jest zastosowanie w akwarium błękitnego oświetlenia nocnego („księżycowego”), które pozwoli podpatrywać nasze podopieczne w okresie ich wzmożonej aktywności, czyli po zmroku.
W roli podłoża najlepiej sprawdzi się miękki piasek rzeczny. Jeżeli nie chcemy, żeby żerujące ryby – w pogoni za smakowitym i polegującym na dnie jadłem – wzbudzały fontanny piasku, możemy jako substratu użyć żwiru o bardzo drobnej frakcji (ok. 2-3 mm). Jego ziarna muszą być jednak wyzbyte ostrych krawędzi – inaczej mogą zostać uszkodzone delikatne wąsiki ryb.
Od strony frontowej bocja wspaniała powinna mieć zapewnioną wolną przestrzeń do swobodnego pływania. Poza tym uwielbia urozmaiconą powierzchnię dna i kryjówki utworzone z zanurzonych pni, otoczaków i pędów roślin oraz pogrążonych w odmętach kłód i korzeni. W akwarium należy ten dziki biotop podwodnej dżungli – choćby w niedoskonały sposób – odtworzyć. Użyć można w tym celu drewna z torfowisk, lignitów, zatapialnych, lecz pozbawionych kolców konarów, korzeni mopani, owalnych kamieni, fragmentów doniczek oraz łupin orzecha kokosowego, a także jaskiń i grot wykonanych z nietoksycznych tworzyw sztucznych czy ceramiki.
Aby zapewnić rybom dodatkowy komfort – zbiornik powinno się miejscami gęsto obsadzić roślinnością zieloną. Z uwagi na to, że bocje wnikliwie penetrują podłoże – a kiedy są głodne, to w poszukiwaniu mięczaków i skorupiaków myszkują nieraz z takim zawzięciem i uporem, że każda piędź ziemi zostaje w ciągu doby przynajmniej kilkakrotnie spenetrowana – zdecydowanie odradza się sadzenia delikatnych roślin. Doskonale sprawdzą się gatunki trwałe i wytrzymałe: nurzańce, anubiasy, mikrozoria, zwartki, żabienice i krynie tajlandzkie. Należy pamiętać, że bocje to ryby wszystkożerne i flora stanowi jeden ze składników ich naturalnego pożywienia.
SŁABA PŁEĆ?
Bocja to ryba stadna, wykształcająca silne więzi społeczne. Najzwyczajniej w świecie źle się czuje, kiedy przetrzymywana jest pojedynczo. Łatwo ulega wtedy sytuacjom stresowym i ani nie ujawnia pełnej krasy swego ubarwienia, ani właściwych sobie zachowań. Staje się wówczas na przemian agresywna i osowiała. Stany apatii się przedłużają, ryba coraz częściej przebywa w ukryciu, choruje, marnieje w oczach, a w końcu – pada. Prawdziwe piękno ujawnia dopiero, egzystując w grupie kilku czy kilkunastu osobników własnego gatunku. Współcześnie za minimalną dopuszczalną liczbę bocji w akwarium uznaje się trzymanie pięciu sztuk (im więcej – tym oczywiście lepiej). Ale już w takim zaledwie stadku bocja przeobraża się niemal natychmiast w rybę łagodnie usposobioną, a nawet przyjazną i towarzyską. I – jako bezkonfliktowa z reguły współlokatorka odpowiednio dużych akwariów ogólnych – może być trzymana nie tylko z piskorzowatymi, lecz nawet z gatunkami zupełnie ze sobą niespokrewnionymi – i to znacznie mniejszymi od siebie, np. średniej wielkości żyworódkami. Najlepiej nadaje się do akwariów odtwarzających biotop indonezyjskiej rzeki, za towarzyszy mając brzanki, danio i pozostałe żwawe karpiowate (Cyprinidae).
Dymorfizm płciowy jest u tego gatunku tak słabo zaznaczony, że tylko profesjonalista-ichtiolog (i to nie zawsze) jest w stanie orzec, czy dany egzemplarz jest samcem, czy samicą. Przyjmuje się wprawdzie autorytatywnie, że dorosłe samce mają zwykle wyraźniejsze i głębsze od swych partnerek wcięcie w płetwie ogonowej i są silniej wygrzbiecone, ale dystynkcja ta okazuje się w praktyce mocno zawodna.
Bocje są ciekawskie i wszędobylskie. Nic nie jest w stanie ujść ich uwagi – czy będzie to świeżo złożona ikra innych ryb, czy krewetki karłowate, czy wreszcie najrozmaitsze gatunki ślimaków. Ich nieposkromiony apetyt i brak jakiegokolwiek umiarkowania w jedzeniu można porównać chyba tylkoz żarłocznością pielęgnic afrykańskich i amerykańskich. Na żer wypływają często o zmroku i wtedy przystępują do uczty, złożonej głównie ze ślimaków, które nadzwyczaj umiejętnie i zgrabnie wysysają ze skorupek. Jedzeniu towarzyszą niekiedy charakterystyczne dźwięki (tzw. kląskanie), dobrze słyszalne nawet przez szczelnie zamknięty zestaw akwariowy. Przypominają one ludzkie chrapanie, jeżowe mlaśnięcia, bociani klekot, a według innych – regularny chrobot, terkot lub chrumkanie. Te zadziwiające i niespotykane odgłosy emitowane są również w sytuacji zagrożenia lub w trakcie zabawy, kiedy akurat bocje są zadowolone i podekscytowane.
Niektórzy hodowcy specjalnie dla nich zakładają odrębne zbiorniki „paszowe” – tzw. ślimaczaria, by co jakiś czas dokarmiać swoje podopieczne ślimaczymi specjałami. Inni zaś kupują bocje wspaniałe w celu oczyszczenia swych akwariów z plagi mięczaków. I w myśl hasła: „drżyjcie zatoczki i rozdętki!”, ryby – używane teraz jako „lotna brygada sanitarna”– są wpuszczane do kolejnych zbiorników, opanowanych przez rozmnażające się w zastraszającym tempie mięczaki. Jednak ich wrodzona płochliwość i reagowanie stresem na każde nowe warunki bytowe stają w sprzeczności z tak instrumentalnym potraktowaniem i użyciem ich jako „nieustraszonych pogromców ślimaków”.
Ponad wszystko należy jednak pamiętać, że bocje to ryby wszystkożerne. Absolutnie nie wolno ich traktować jak typowych „odkurzaczy” i czyścicieli dna, zadowalających się byle czym. Urozmaicona i dobrze zbilansowana dieta musi zawierać składniki pochodzenia zwierzęcego (w przeważającej mierze) i roślinnego. W menu nie powinno zabraknąć żywych i mrożonych skorupiaków (dafnii i artemii oraz – w przypadku dojrzałych ryb – kiełży i kryla), szklarki, larw ochotkii czarnego komara, a także szczególnie łakomie wciąganych pierścienic (wazonkowców). Niektórzy doświadczeni hodowcy serwują swoim podopiecznym małe dżdżownice, ale jest to posiłek do tego stopnia suty i obfity, że należy go stosować powściągliwie i na własną odpowiedzialność. Ku radości bocji można natomiast od czasu do czasu podać im dobrze przepłukane rureczniki – pod tym wszakże warunkiem, że robaki pochodzą z zamkniętych hodowli komercyjnych. Na przemian z surowymi proteinami należy ryby karmić wartościowymii wieloskładnikowymi płatkami. A jako uzupełnienie jadłospisu doskonale sprawdzają się świeże lub sparzone warzywa z upraw ekologicznych: ogórek w plasterkach, pokrojona cukinia, pozbawiony łusek i ugotowany groszek, a także owoce – np. arbuz i banan. Idealny jest shrimp-mix, czyli odżywcza i bezpieczna mikstura wykonana na bazie krewetek koktajlowych, zielonego groszku i spiruliny.
Zapraszamy do obejrzenia bocji w naszych sklepach Zooland!
źródło: magazyn Akwarium
Comments